Tęczowe dziecko i tęczowa mama

Szanowni Państwo, w prasie dla obecnych i przyszłych mam często pojawia się określenie tęczowe dziecko? Jakie ma ono znaczenie?

Trzy, Dziewczyny, Płeć Żeńska, Dzieci, Gra, Huśtać Się

Tęczowe dziecko to określenie nadawane maluchom, które przyszły na świat po tym, jak ich rodzice doświadczyli już bolesnej straty dziecka. Tęczowe dzieci narodziły się w rodzinach, w których kiedyś doszło do poronienia, obumarcia płodu lub przedwczesnego porodu zakończonego śmiercią malucha. Okazuje się, że utrata nienarodzonego dziecka to doświadczenie łączące wiele kobiet, zwłaszcza tych, które nazywana są tęczowymi mamami (tęczowa mama). To określenie jest zarezerwowane dla mam, które urodziły dziecko, ale zmierzyły się kiedyś ze stratą ciąży lub nowo narodzonego malucha. (za: www.rodzice.pl/teczowe-dziecko)

Monika Kaczor

Google pod lupą

Jaka jest odmiana Google? Czy powiemy ten Google, czy te Google?

Szkło Powiększające, Google

Nazwa znanej wyszukiwarki internetowej lub firmy Google jest stosunkowo nowym zapożyczeniem z języka angielskiego. Proces adaptacji tego wyrazu w języku polskim jest w toku, dlatego mamy problem z ustaleniem jego rodzaju gramatycznego (np. …bardziej zainteresowani mogą wpisać sobie w google tytuł książki (NKJP, www.forumowisko.pl, 30.04.2006); Wybacz ale dla mnie artykuły z google… (tamże, 11.12.2005).

Aby uniknąć problemu, często posługujemy się po prostu połączeniem wyrazowym wyszukiwarka Google, firma Google, np. …z których korzysta zwykła wyszukiwarka Google (NKJP, „Dziennik Internautów”, 17.07.2007).

Jeśli zrezygnujemy z „podpórki” wyszukiwarka, wówczas możliwa jest odmiana Google w rodzaju męskim: tego Google’a, temu Google’owi, z tym Google’em, o tym Google’u – z użyciem apostrofu ze względu na zakończenie wyrazu niemą samogłoską [e]. Ten sposób adaptacji wynika z wymowy [gugel] zbliżonej do oryginalnego brzmienia wyrazu w języku angielskim [ˈɡuːɡəl]. Jeśli obce głoski zastąpimy najbliższymi dźwiękami polskimi, to na podstawie podobieństwa fonetycznego włączymy tę nazwę do wzorca odmiany rzeczowników męskich. Jeśli zaś za podstawę adaptacji weźmiemy zapis Google (wym. [gugle]), wówczas przypiszemy tę nazwę do paradygmatu odmiany rzeczowników występujących tylko w liczbie mnogiej (por. te kręgle): tych Googli, tym Googlom, z tymi Googlami, o tych Googlach.

Magdalena Jurewicz – Nowak

Mieszczuch kontra wieśniak

Szanowni Państwo,

jestem mieszkanką wsi i bardzo mnie razi, używanie w przestrzeni publicznej słów typu: „wieśniak”, „wiocha”, „wsiok” jako synonimu niedouczenia, chamstwa, pogardy czy obrazy. Aż tak negatywnego wydźwięku nie ma wyraz „mieszczuch”. Choć to synonim drobnomieszczaństwa, które raczej pozytywnie się nie kojarzy, to wypowiadając słowo „mieszczuch” zabarwiamy je pewną pobłażliwością, która niweluje negatywne skojarzenia. Według mnie wynika to też z tego, że istnieje szlachetniejsza nazwa dla mieszkańca miasta, czyli mieszczanin i z mieszczuchem nie każdy musi się utożsamiać. Niestety mieszkańcy wsi nie mają mocnej alternatywy dla wieśniaka i chcąc nie chcąc, muszą przyjmować negatywny wydźwięk wyrazu, który określa ich pochodzenie.

Stąd moje pytanie, czy dla mieszkańca wsi można używać nazwy wieśnianin i popularyzować ją w przestrzeni publicznej?

Facet, Trawa, Kłamliwy, Spoczynkowy

Piesi, Ludzie, Zajęty, Ruch, Gorączkowy

Wyraz wieśnianin nie budzi żadnych zastrzeżeń pod względem formalnym. Obecna w nim cząstka –anin odnosi się do nazw mieszkańców wsi, miasta, regionu (np. włościanin, ziemianin).  Ponadto jest to wyraz neutralny stylistycznie i mógłby służyć jako antonim (na zasadzie relacji odwrotnej) dla nienacechowanej nazwy mieszczanin. Problem jednak leży gdzie indziej. Nazwa wieśnianin przez pewien czas była obecna w języku polskim, lecz nie przetrwała próby czasu. Funkcjonowała jako synonim dla słowa wieśniak, ale używano jej na pewno rzadziej. Jedyny jej ślad można bowiem odnaleźć w Słowniku języka polskiego W. Doroszewskiego. Znajdziemy w nim poświadczenie użycia tego wyrazu w książce dziewiętnastowiecznej pisarki Pauliny Wilkońskiej pod znamiennym tytułem Wieś i miasto. Obrazy i powieści (Warszawa 1841). Witold Doroszewski opatrzył tę nazwę kwalifikatorami „dawny” i „rzadki”. Dlatego też próby jej przywrócenia wydają się skazane na niepowodzenie. Byłoby to trudne także z tego powodu, że odosobnione jednostki mają bardzo ograniczony wpływ na język ogólny.

Magdalena Jurewicz – Nowak

Wyżalić żal i wysmucić smutek

W utworze Agnieszki Osieckiej pt. „Długie te nasze jesienie” pojawiają się dwa neologizmy: wyżalić się i wysmucić się. Jak odczytać znaczenie tego ostatniego?

trees-g699d50545_1920

Oba czasowniki niosą ze sobą zupełnie inną wartość semantyczną.
Przedrostek wy- tworzy czasowniki pochodne o trzech odcieniach znaczeniowych: ruch od zewnątrz do wewnątrz (np. wychodzić), osiągnięcie celu (np. wybudować) oraz osiągnięcie stanu zaspokojenia, przesytu, znużenia (np. wybiegać się).
Wysmucić się oznacza ‘spędzić dłuższy czas, smucąc się; odzywając smutek, doprowadzić się do przesytu w taki sposób, by rozładować swoje emocje, żeby w efekcie smutek z nas wyszedł’, wyżalić się – ‘zwierzyć się ze swoich zmartwień”.
Może to jest sposób na to, by przetrwać „te nasze długie jesienie”.

Monika Kaczor

Zrobić (komuś) dzień

Jakie znaczenie ma zwrot zrobić komuś dzień?

hand-g34293cc07_1920

Jest to kalka z języka angielskiego, która oznacza wprawienie kogoś w dobry humor na resztę dnia. W oryginalnej formie brzmi make my day (‘zrób mi dzień’). W filmie pt. „Brudny Harry” (1974) to zdanie wypowiada Clint Eastwood, rzucając wyzwanie kryminalistom z rewolwerem Magnum w ręce.
Życząc komuś dobrego dnia, chcemy, by ktoś ten dzień ułożył w pomyślnych okolicznościach, z radością i uśmiechem.

Monika Kaczor

Etymologia słowa konserwatorium

Jaka jest etymologia słowa „konserwatorium” w znaczeniu szkoła muzyczna?
Czy chodzi tu o konserwację w sensie utrwalanie umiejętności muzycznych? A może początkowo przybytki te zajmowały się naprawą instrumentów muzycznych (konserwowaniem ich)? A może ma to związek z konserwatyzmem, czyli nurtem politycznym (prawicą)?

grades-ge99fef8e4_1920

Wyraz konserwatorium (wł. conservatorio, z łac. conservo, conservare ‘przechowywać, zachowywać, chronić, strzec’) ma związek charytatywnymi zakładami dla dzieci w dawnych Włoszech. Od XVI wieku takich dobroczynnych instytucji powstawało szczególnie dużo w Neapolu i Wenecji. Zadaniem przytułków było sprawowanie opieki nad biednymi dziećmi i sierotami, a więc (by nawiązać do łacińskiej podstawy wyrazu) ich przechowywanie i ochrona, zabezpieczenie tego, co bez opieki mogłoby zmarnieć. Jednym z ważniejszych środków wychowawczych, które tam stosowano, była muzyka, kształcono w nich w zakresie śpiewu i gry na instrumentach. W ten sposób dawny sierociniec stał się synonimem szkoły muzycznej.

Źródła:
Encyklopedia powszechna, Warszawa 1933.
Oskar Kolberg, Konserwatoryjum, [w:] Encyklopedia powszechna, Warszawa 1864.
Larousse. Encyklopedia powszechna, Warszawa 2003.

Magdalena Hawrysz

Dzień Nauczyciela

Dyktando z okazji Dnia Edukacji Narodowej

ttps://l.facebook.com/l.php?u=https%3A%2F%2Fbit.ly%2F3lGpSCk&h=AT0DrwuisNm_joG65fRY6tIjWozD6toUHZeenM8VSsvOTfr7OY6wv3gJRqku-2L3tqNIZufS_OvT5vjq0vWkeiQhgplUVVyb_gF6nwyg9lMbbshE_krzRv-lCkwK_DzP5sUARujzUyBkAo_MWLHT&s=1

Dyktando w wersji elektronicznej do samodzielnego wypełnienia

https://polszczyzna.pl/dyktando-do-samodzielnego-wypelnienia-dzien-edukacji-narodowej/

Poprawny zapis ogólnopolskiego dyktanda

Bezbrzeżnie nieprawdopodobny Dzień Edukacji Narodowej

Dokądże zmierza dziś ta ciżba? W dłoniach dzierżą wiązanki, pakunki i suweniry. Cóż to za harce się tu odbywają, jakież to figle-migle? Podejdźże bliżej i sprawdź, dokąd tak truchtają wąską strużką.

Oto przodem podąża uroczy ośmioipółletni gołowąs z wiechciem jasnozłotych nachyłków okółkowych. Tuż za nim z niespotykaną chyżością kroczy mały zuch, trzymając w objęciach doniczkę z rachityczną łodygą diffenbachii / dieffenbachii. Obok spieszy wpółżywa z emocji dziewuszka z fotografią ze szkolnych wojaży. Na zdjęciu pośród połaci wierzbówki kiprzycy grupa uczniów otacza odprężonego nauczyciela. Kolejny młody dżentelmen / gentleman z laurką przyoblekł się dziś w tużurek. Skądże on ten żakiecik wytargał? Chyba od ćwierćwiecza spoczywał w kufrze! Inny fąfel w darze niesie własnoręcznie przygotowane ekslibrisy oraz komplet złożony z chalcedonowej kolii i broszki w kształcie ważki. Następny wręcza niepowtarzalny bukiet złożony z pierzastego krzaku pęcherznicy kalinolistnej z rodziny różowatych. Tymczasem międzygminny zespół Czarna Przemsza / Międzygminny Zespół „Czarna Przemsza” przedstawia melorecytację o chwalebnych czynach nauczycielskich. Reprezentanci stolarzy i tapicerów przywlekli w okamgnieniu szezlong obity higroskopijną tkaniną w esy-floresy. Myśliwi krzyczą: „Darzbór!”, harcmistrzowie: „Czuj duch!”, a górnicy: „Szczęść Boże!”. Potężny korowód rozzuchwalonej młodzieży niesie w darze bezcenne nagranie z koncertu Metalliki w polipropylenowej okładce wraz z plastikowym hula-hoopem / hula-hopem.

Rośnie wokół nauczyciela częstokół z prezentów. Piętrzą się archiwalne roczniki „Przeglądu Historyczno-Oświatowego”, a obok archaiczne przybory do kolażu i kaligrafii, w tym sążnisty spiżowy kątomierz. Fruwają wokół na wietrze e-maile wydrukowane w CMYK-u na papierze offsetowym i stronice z rękopisu w języku staro-cerkiewno-słowiańskim. Tuż-tuż po prawej drży podręcznik kamuflażu, po lewej w ramce pręży się siedmiobarwny nadmorski pejzaż i przeraża wypchane truchło kszyka. Nauczyciel patrzy na nie trwożliwie i chybaby wolał co nieco spokoju. Zległby na szezlongu, co chwila z tęsknotą ku niemu spoziera. Czy jego pięćdziesięcioipółmetrowe mieszkanko pomieści tę quasi-dżunglę i wypiętrzenia złożone z darów?

Skądinąd nadciągają ludzie z transparentem „Nauczyciel wszech czasów”. Na żywo długobrody kawalarz konstruuje witraż z konterfektem herosa. Hip-hopowcy / Hiphopowcy na kładce wycinają hołubce niczym breakdancerzy. Tempo narasta, czas na clou tej imprezy! Oto znienacka wyskakuje niczym filip z konopi radża z kluczykami do rolls-royce’a z silnikiem hybrydowym, który ponoć nie rzęzi. Tu już nauczyciel oczy przeciera ze zdumienia. Toż to nie do wiary! Przecież Rolls-Royce nie ma w ofercie takiego modelu!

Naruszenie normy językowej w przekazach kultury

Jak językoznawcy oceniają niepoprawną sylabizację w sztuce (np. na plakatach)?Przykład:

1. https://i0.wp.com/czytajpl.pl/wp-content/uploads/2018/03/bukowski.png?fit=1500%2C1000&ssl=1Przykład

2. https://static.rmf.pl/rmf_classic/static/00213/2cb74-cab27cbff9.jpg

W savoir-vivre/modzie rozróżnia się świadome i nieświadome naruszenie normy – to drugie jest błędem, a to pierwsze może być uznane za coś pozytywnego. Trudno odpytywać poszczególnych artystów ze znajomości języka, ale być może Państwa ocena też będzie zależeć od intencji i świadomości artysty.

32818

Angielski krytyk kultury Eduardo Mallea twierdził, że wartość utworu polega nie na jego doskonałości, ale na efektach, jakie wywołuje. W podanych przykładach mamy do czynienia z kreatywnymi projektami graficznymi: plakatem oraz okładką. Oba mają walory artystyczne. Plakat postrzegamy jako polisemiotyczną formę, która ma swoja wagę estetyczną, ale i komunikacyjną. Okładka podobnie, jest elementem sztuki książkowej, będącej przedmiotem interdyscyplinarnych badań. Sama sztuka jest przestrzenią kreacji, innowacji, łamania konwencji – również w obszarze języka, a więc i tekstu. W przesłanych projektach pojawia się naruszenie normy: niezgodność z zasadami podziału wyrazu na sylaby. Ale nie mamy tutaj do czynienia z błędem, bo ten byłby nieumyślnym działaniem. Występuje tu świadome łamanie reguł językowych – częsty element w sztuce. Spotykamy się z tym zjawiskiem w różnych formach artystycznych, ale i takich, których zasadniczym celem jest przyciągnięcie uwagi odbiorców, np. w reklamach lub nagłówkach prasowych. Podział na sylaby, utrwalany już w edukacji dzieci, tutaj przyjmuje postać niepoprawną. Segmentacja słów jest niewłaściwa, może nawet utrudniać recepcję. Ze względu na niepoprawność zaburza proces komunikowania, ale zostaje osiągnięty cel zwrócenia uwagi odbiorcy, a sam zabieg jest świadomy i przemyślany. Autorzy z niepoprawnej segmentacji słów uczynili wręcz dominantę w swoich przekazach. Mówi się, że sztuka istnieje po to, żeby niepokoić – i niepokoi, również językoznawców, ale świadomego naruszenia norm językowych w sztuce nie potępiamy. Przypomnijmy, że postawy wobec używania języka mogą być różne, począwszy od puryzmu i konserwatyzmu, przez perfekcjonizm czy logizowanie (charakteryzujące się dążeniem do uzgodnienia zjawisk językowych z powszechnie przyjętą logiką), aż do liberalizmu. Przyglądajmy się z ciekawością różnym innowacjom językowym.

Kaja Rostkowska – Biszczanik 

Żeńskie formy zawodów

Czy istnieje słowo listonoszerka, a jeśli nie, to czy można się nim posługiwać w analogii do słowa woltyżerka? Inne przykłady: handlarzerka, stendaperka, żandarmerka, biskuperka.

meeting-2810541_960_720

Odpowiadając na to pytanie, warto na początek zaznaczyć, że choć system słowotwórczy polszczyzny daje wiele możliwości, to jednak występują w nim pewne reguły – uwarunkowane zarówno określoną budową języka, jak i historią jego rozwoju. Zasada analogii w tworzeniu nowych wyrazów nie zawsze się sprawdza, a podobieństwa bywają po prostu przypadkowe.
Jeśli chodzi o podany w pytaniu szereg form żeńskich, to wydaje się, że błędnie utworzono je z pomocą formantu -erka zamiast sufiksu -ka, który jest obecnie najbardziej produktywny w tej kategorii słowotwórczej. Część z tych wyrazów funkcjonuje zresztą w polszczyźnie i nie ma potrzeby ich modyfikować. Zamiast listonoszerki należy więc używać formy żeńskiej listonoszka, utworzonej od wyrazu podstawowego listonosz; zamiast handlarzerkihandlarka (od handlarza), zamiast biskuperkibiskupka (od biskupa). Te trzy wyrazy są odnotowane w „Słowniku nazw żeńskich polszczyzny” pod red. Agnieszki Małochy – Krupy właśnie w tym kształcie.
W słowniku tym nie występuje żeńska forma od żandarma (jest natomiast żołnierka). Zgodnie z przedstawionym wzorem słowotwórczym należałoby ją utworzyć od wyrazu podstawowego żandarm (nie żandarmer), dodając formant -ka. Powstaje nieco trudna w wymowie, ale poprawna forma żandarmka.
Wyraz stendaper (występuje też z dywizem w oryginalnej pisowni stand-uper, por. https://nowewyrazy.uw.edu.pl/haslo/stand-uper.html) jest nowym zapożyczeniem, a forma żeńska została utworzona poprawnie.
Dodatkowo, z pytania nie wynika, czy chodzi o formy żeńskie, czy może raczej o rzeczownikową nazwę czynności. Woltyżerka (jako źródło analogii) to przecież nie tylko kobieta woltyżer, ale także nazwa dyscypliny sportowej. W takim sensie proponowane formy też są jednak ułomne. Zgodnie z polskim wzorcem należałoby mówić raczej o roznoszeniu listów, handlowaniu, biskupowaniu (czasownik biskupować w znaczeniu <pełnić obowiązki biskupa> odnotowuje się w słownikach) i stand-upowaniu.

Magdalena Steciąg

Żurawie klangorzą czy klangorują?

Klangor żurawi. Opisuję zdjęcie, na którym widać krzyczące ptaki. Jak prawidłowo opisać ich aktywność: klangorujące żurawie czy klangorzące żurawie? Wybrałabym klangorujące. Proszę o wskazanie poprawnej formy.

sandhill-crane-gd5f63569c_1920

Nazwa dźwięku, która opisuje odgłos żurawi, to rzeczywiście klangor. Czasem w wyniku skojarzeń i podobieństwa wykorzystuje się ją również, by oddać odgłos dzwonów. Polskie nazwy dźwięków mają przeważnie bardzo stare pochodzenie rodzime i tworzą całe rodziny wyrazów, np. brzęk – brzękać – brzęknąć (brzęknięcie) – brzęczeć (brzęczenie) – zabrzęczeć – pobrzękiwać (pobrzękiwanie), stuk – stukać (stukanie)stuknąć (stuknięcie)zastukać – stukot – stukotać (stukotanie). Zazwyczaj nazwa dźwięku ma swoje językowe źródło w rdzeniu dźwiękonaśladowczym, który w najprostszej wykrzyknikowej postaci naśladuje odgłos. Od tego tworzone były zazwyczaj czasowniki, a w dalszej kolejności rzeczowniki i inne pochodne słowa. W związku z takim stanem słownictwa dość łatwo jest przejść z opisu rezultatywnego dźwięków wykorzystującego postaci rzeczownikowe nazw (brzęk talerzy, stukot butów) na czynnościowy poprzez zastosowanie czasowników (butelki brzęczą, buty stukoczą). W przypadku klangoru jest inaczej, bo to słowo zostało zapożyczone z łaciny, w której miało postać clangor i znaczyło ‘krzyk niektórych ptaków; szczekanie psów; dźwięk trąbki’. Nie zostało ono utworzone na gruncie języka polskiego czy języków słowiańskich i nie wchodzi w relacji słowotwórcze z innymi rodzimymi słowami. Właśnie dlatego nie da się łatwo powiedzieć, że żurawie klangorzą lub klangorują, bo takich czasowników w naszym języku nie ma. Podobnie też nie funkcjonuje imiesłów klangorujące. Czy zatem można użyć którejś z przytoczonych postaci, by oddać czynnościowo zachowanie głosowe żurawi? Odpowiedź nie może być jednoznaczna, bo dotyczy neologizmów i słów potencjalnych. Język daje nam możliwość utworzenia czasowników klangorzyć lub klangorować i nikt nie będzie miał wątpliwości, co one znaczą i od jakiego słowa pochodzą, bo mają prostą konstrukcję i jednoznaczne odniesienie. Jest to argument za użyciem takich czasowników. Trzeba się jednak liczyć z negatywnym odbiorem, bo nie wszyscy akceptują nowe formy, co jest argumentem przeciw ich użyciu. Trzeba też pamiętać, że wiele nazw dźwięków ma wymiar środowiskowy – przyrodniczy, myśliwski, czasem regionalny – bo ludzie bardzo dobrze znają pewną i niewielką ilość nazw dźwięków, tych powszechnych, spotykanych na co dzień, a o wielu dowiadują się przy okazji ich zastosowania przez specjalistów. Kto zna klapanie, trelowanie, korkowanie i szlifowanie (kolejne części pieśni godowej głuszca), czuszykanie (odgłos cietrzewia), czyrykanie (głos kuropatwa), kniazienie (odgłos wystraszonego zająca), skolenie (głos lisa), chruczenie (niski odgłos żubra)? Zapewne niewielu z nas. W związku z tym ryzyko bardzo negatywnej oceny utworzonych potencjalnych czasowników klangorzyć czy klangorować nie jest aż takie duże.
Warto szukać innych odpowiedników o możliwie bliskim znaczeniu, bo przy opisach dźwięków daje się to zrobić. Wiele nazw tego typu ma szerszy zakres użycia. Dla klangoru najłatwiej wskazać czasownik krzyczeć, który ma wiele potwierdzeń takiego zastosowania, np. Żurawie krzyczą dziwnie, głosem przybysza z nieznanego świata, i od tego krzyku chorują ludzie (T. Konwicki, Wniebowstąpienie).
Gdyby więc chcieć oddać bardzo neutralnie czynnościowe wydawanie odgłosu przez żurawie, należałoby powiedzieć (lub napisać): Żurawie krzyczą lub Krzyczące żurawie. Jeśli przekaz ma mieć charakter indywidualny i nacechowany autorskimi środkami wyrazu, można użyć określenia klangorujące żurawie lub żurawie klangorzą.
Opinia w sprawie tego, która z form czasownikowych utworzony od klangoru jest lepsza, też nie jest jednoznaczna. Klangorzą jest bliższa wielu czasownikom dźwiękowym – trochę jak bulgoczą, gaworzą, kraczą, klekoczą, skwirzą czy świergoczą. Zachodząca w odmianie wymiana spółgłoskowa r:rz jest ciekawym odpowiednikiem onomatopeicznym, ale czy bliskim odgłosom żurawi – trzeba posłuchać i zdecydować. Klangorujące z kolei przypomina inne czasowniki dźwiękowe, jak gęgające, korkujące, tokujące i trelujące. Nie dochodzi w tej postaci do wymiany spółgłoskowej, co może być przyjemniejsze dla współczesnego ucha odbiorców.

Piotr Kładoczny