Czy słusznie w następującym zdaniu wyraz Oskarowego został napisany wielką literą: „Zielonogórscy filharmonicy zagrają muzykę do Oscarowego filmu „Piotruś i Wilk”?
Niesłusznie. Pisownia nazw nagród, takich jak Oscar (wariant spolszczony – Oskar), Cezar (franc. César), Fryderyk, a także Złota Kaczka, Złote Lwy, Orły, Złota Palma, wymaga zastosowania dużej litery. Jednak w przytoczonym zdaniu mamy do czynienia z przymiotnikiem utworzonym od nazwy, w związku z czym obowiązuje mała litera – oscarowa gala, filmy oscarowe, wieczór oscarowy, oscarowa rola lub – znacznie rzadziej – oskarowa.
Być może duża litera (internetowe wydanie „Gazety Lubuskiej” z 6 października 2015, wydanie papierowe i portal Naszemiasto.pl donoszą w nagłówku: „Filharmonicy zagrają do Oscarowego filmu”) wynika tu ze skojarzenia z imieniem osobowym, od którego powstała nazwa. O ile Oscar ma dość niejednoznaczną motywację (jest ich nawet kilka), to wiadomo, że nazwa Fryderyk nawiązuje do imienia polskiego kompozytora, z kolei francuska nagroda filmowa Cezar wywodzi swoją nazwę od imienia Césara Baldacciniego, francuskiego rzeźbiarza.
W przytoczonym zdaniu uwagę zwraca także zapis tytułu filmu. W oficjalnym użyciu w środkach przekazu spotkać można dwa warianty graficzne: „Piotruś i wilk” oraz „Piotruś i Wilk”. W tytułach utworów literackich, muzycznych czy filmowych tylko pierwszy wyraz w nazwach wielowyrazowych zapisujemy dużą literą, o ile na przykład nie chodziłoby o imię, w tym wypadku wilczej postaci (nazwę własną), jak – być może – w bajce symfonicznej Sergiusza Prokofiewa.
„Gazeta Lubuska” (9.10.2015) zamieszcza informację zatytułowaną „Słynny Piotruś i wilk S. Prokofiewa zabrzmi dla melomanów dużych i małych”, a w dalszej części tekstu niekonsekwentnie pod względem zapisu podaje: „Nowy cykl koncertów rodzinnych (…) w Filharmonii Zielonogórskiej zainauguruje wykonanie muzycznej bajki S. Prokofiewa – Piotruś i Wilk” czy „koncert (…) połączony będzie z pokazem instrumentów oraz Oscarowego filmu Piotruś i Wilk”.
Z kolei „Gazeta Wyborcza” w internetowej wersji artykułu (z 25.02.2008) „Oscar dla Piotrusia i wilka z Se-ma-fora” różnicuje obie nazwy – tytuł filmu oraz tytuł bajki muzycznej:
„Jedynym polskim filmem, który w tym roku otrzymał Oscara, jest krótkometrażowa animacja Piotruś i wilk, współprodukowana przez łódzkie studio Se-ma-for”.
„Piotruś i wilk jest nową animowaną wersją klasycznego utworu Sergiusza Prokofiewa (…)”.
„W wyścigu do Oscara Piotruś i wilk pokonał inne nominowane filmy (…)”.
I dalej:
„Piotruś i Wilk Prokofiewa powstał jako utwór, który miał zapoznać dzieci z brzmieniem instrumentów i muzyką symfoniczną. Prostą historię przedstawia w niej narrator, a orkiestra ilustruje ją muzyką. Bohaterem opowieści jest Piotruś, żyjący w świecie, w którym rządzą brutalne zasady – tu silniejszy zjada słabszego. Ale z niewielką pomocą przyjaciół nieśmiały chłopiec potrafi stawić czoła nawet Wilkowi”.
Uwagę zwraca poniższy fragment, zamieszczony w tym samym tekście GW:
„Piotruś i wilk to ukoronowanie 60-letniej działalności Se-ma-fora, a jednocześnie początek nowych czasów w pracy studia. Przestajemy być studiem tylko polskim, a stajemy się europejskim, światowym. Koprodukcje, takie jak Piotruś i wilk to nasza przyszłość – powiedział Zbigniew Żmudzki, producent Se-ma-fora po otrzymaniu informacji z gali Oscarowej” (sic!).
Wracając do pytania, być może to głównie prestiż nagrody oskarowej zadecydował o zastosowaniu dużej litery na łamach obu gazet na przestrzeni kilku lat. Możliwe także, że wynika ona z błędnego utożsamienia przymiotnika relacyjnego (oskarowy – jaki?) z przymiotnikiem dzierżawczym (Oskarowy – czyj? – należący do Oskara).
Magdalena Idzikowska