Byłbym zobowiązany, gdyby byli Państwo tak uprzejmi i wyjaśnili pewną wątpliwość, na tle której powstał między mną, a kolegą spór. Chodzi o sposób odmiany nazwiska Wiater. Czy nazwisko to w ogóle odmienia się przez przypadki? Kolega twierdzi, że nie. Mnie wydaje się, że owszem, lecz mam wątpliwość, czy właściwą formą byłoby stwierdzenie „proszę o skontaktowanie się w tej sprawie z panem Wiatrem”, czy też „proszę o skontaktowanie się w tej sprawie z panem Wiaterem”. Wersja kolegi to oczywiście „proszę o skontaktowanie się w tej sprawie z panem Wiater”.
Wszystkie polskie nazwiska męskie odmieniają się przez przypadki. Czasami trudno dobrać odpowiedni wzór odmiany, ale tym razem tak nie jest. Pozostaje kwestia e ruchomego. Zasadą, która może pomóc w rozstrzygnięciu wątpliwości, jest następujący przepis (z „Wielkiego słownika poprawnej polszczyzny PWN”, s. 1614):
Odmieniając nazwiska dwu- lub więcejsylabowe, w których wygłosowa głoska -k jest poprzedzona głoską e, zawsze opuszczamy tę samogłoskę w przypadkach zależnych, gdy jest ona opuszczana w równobrzmiących rzeczownikach pospolitych, np. Dudek – D. Dudka (nie: *Dudeka), bo dudek – D. dudka.
Na zasadzie analogii można tę regułę zastosować do nazwiska Wiater, równobrzmiącego z wyrazem gwarowym *wiater, w którym e ruchome jest wtórne, historycznie nieuzasadnione (por.: kompendium internetowe „Gwary polskie. Przewodnik multimedialny” pod adresem http://www.gwarypolskie.uw.edu.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=123).
Interpretację tę potwierdza praktyka społeczna. W Narodowym Korpusie Języka Polskiego nazwisko odmieniane z e ma 18 poświadczeń, natomiast bez e – 837, co wskazywałoby na powszechniejsze użycie drugiej formy. Trzeba jednak uwzględnić to, że forma bez e jest wspólna dla dwóch nazwisk: Wiatr i Wiater.
Odmiana Wiatra, Wiatrowi itd. jest charakterystyczna dla komunikacji codziennej, natomiast Wiatera, Wiaterowi pojawia się częściej w pismach oficjalnych, zwłaszcza w sytuacjach, gdy nosiciel nazwiska nie jest znany nadawcy.
Magdalena Steciąg
Komentarz internauty
Przypomina to trochę anegdotę, którą niedawno czytałem:
„We Wrocławiu w jednej willi ze Steinhausem mieszkał inny matematyk prof. Bronisław Knaster – Knaster na parterze, a Steinhaus na piętrze. Byli jak Fredrowscy Paweł i Gaweł, gdyż stale prowadzili różne intelektualne spory. Jeden z najbardziej znanych dotyczył odmiany nazwisk. Steinhaus twierdził, że forma dopełniacza nazwiska Knaster brzmi Knastra, zaś sam Knaster uważał, że prawidłowa forma to Knastera. Pewnego razu, gdy ponownie między nimi rozgorzał spór o odmianę nazwisk, Knaster w przypływie uniesienia rzucił do Steinhausa: „Wybaczy pan, profesorze, ale każdy ma prawo do własnego nazwiska!”, co Steinhaus zripostował: „Tak jest, ale tylko w pierwszym przypadku”. Wrocławscy matematycy przyglądający się sporowi dwóch sąsiadów żartowali, że w ich wspólnym ogródku przed domem na jednej grządce rosły astry prof. Steinhausa, a na drugiej astery prof. Knastera.”